Wydaniu każdego nowego albumu przez The Midnight towarzyszą emocje oczekiwania. Jedni czekają na kolejne hity pokroju Sunset i są często zawiedzeni, inni otwarcie przyjmują wszystko co panowie stworzyli. Pierwsza grupa znowu pozostanie niepocieszona ponieważ tu nie będzie idących w miliony odsłuchów i wyświetleń hitów. Piąty album Heroes wydany 9 września 2022 roku, kolejny raz po wcześniejszym Monsters prezentuje ich zmianę brzmieniową. Bohaterowie pokazują dążenie zespołu, by nigdy nie spoczywać na laurach i odkrywać coraz to nowe.
Czy muzycznie się rozwijają? – tak! Czy zdobędą z nim nowych fanów? – raczej tak, czy jednak zadowolą najstarszych wyjadaczy pamiętających jeszcze rok 2014 i Days Of Thunder? – prawdopodobnie nie. Muszę przyznać, że sam mam z tym mały problem. Nie mogę zachwycić się i odpłynąć na muzycznym haju tak jak kiedyś zachwyciłem się chociażby Los Angeles, czy Sunset.
Jednocześnie uważam, że to ‘problem’ pierwszego świata i istnieje sposób, który pozwala uniknąć męczącej debaty o rozwój zespołu oraz otwiera drzwi do nieustannego czerpania przyjemności z ich muzycznych dokonań. Najlepszym sposobem podejścia do The Midnight jest postrzeganie ich jako zespołu, który tworzy muzykę w różnych gatunkach, a nie tylko w jednym. Brzmi prosto, ale to prawda ponieważ z takim neutralnym podejściem nigdy nie będziemy rozczarowani. Nie tyczy się to tylko tego duetu, ale wszystkich innych artystów. The Midnight nie jest pierwszym zespołem, który na przestrzeni lat i kariery zmieniał styl i eksperymentował. Są więksi od nich którzy to robili.
Nowi członkowie zespołu The Midnight
Do odhaczenia fakt, że muzycy i jednocześnie kumple z ostatnich tras koncertowych, Lelia Broussard (gitara basowa) i Royce Whittaker (gitara elektryczna) – tworzący synthpopowy duet Jupiter Winter, byli podczas nagrywania albumu zasadniczo częścią The Midnight. Również grający na saksofonie i syntezatorze Justin Klunk dołączył do zespołu. Obecni w studiu nagraniowym wspólnie z Timem i Tylorem pracowali nad tym albumem. W efekcie to co otrzymaliśmy, jest najbliższą reprezentacją ich występów na żywo – instrumenty, tempo, zespół. Sceniczne zgranie przeniosło się do studia. Wcześniej na trasy koncertowe The Midnight zapraszali muzycznych najemników, którzy na proces twórczy nie mieli tak dużego wpływu, jak wymieniona trójka. Tę zmianę można usłyszeć w nowych utworach, które na Heroes są bardziej instynktowne i kompozycyjnie bogatsze.
Dorosłem ale doskonale pamiętam muzyczne początki The Midnight. Jak na duet grający zaplątane melodie na syntezatorach, przebyli długą drogę by być tu gdzie obecnie. Mimo kroków naprzód ich muzyka wciąż ma ten specyficzny, trochę dramatyczny i nostalgiczny charakter, z którego jest znana od debiutu.
Bicie serca
Z trzynastu piosenek jakie mamy na albumie każdy miłośnik muzyki znajdzie coś dla siebie. Heartbeat to jest ten numer chwytający vibe 'starego’ The Midnight ze swoich założycielskich początków. Wszystko gra melodie, a zarówno zwrotki jak i refren bardzo mocno wpadają w ucho. Od razu się odnajdujesz. Poznajesz nowe, ale z przeświadczeniem, że już to gdzieś słyszałeś. Akurat ten kawałek mocno zainspirowany stylem Van Halena z prowadzącymi rytm syntezatorowymi, echem perkusji, warstwowymi chórkami i wybuchowym refrenem.
Utwory Brooklyn. Friday. Love. oraz Change Your Heart or Die są najlepszymi przykładami łączenia różnych technik oraz stylów produkcji, jak i samą ideą kompozycji Tima McEwana w klimatach lat 80. Słucham i wiem, że pomysły na nie pochodzą od niego. Rytmiczna perkusja i potężne brzmienie gitar z równie bogatym wokalem Lylea okraszone całą gamą syntezatorów.
Ciekawostką jest to, że wymowny Heart Worth Breaking jest duchową kontynuacją jednego z najbardziej znanych kawałków The Midnight – Lost Boy. Tutaj jednak wersją zorientowaną na rock, takie przynajmniej było założenie zespołu. Gdybym o tym nie przeczytał, raczej nie powiązałbym ich razem.
Najpiękniejsza ballada The Midnight?
Przez wspaniałe syntezatorowe pejzaże, brzęczące miło elektryczne gitary i sugestywne opowiadanie historii słowami Lyle’a, piosenka A Place of Her Own to mój zdecydowany faworyt całej płyty. Piękna melodia już w momencie pisania tych słów pozwala zaliczyć kawałek do najlepszych ballad The Midnight w średnim tempie.
Wyżej wymienione piosenki całkiem dobrze służą jako określenie ogólnej wizji albumu Heroes. Jeśli nie wpadną Ci w ucho, prawdopodobnie cały album będzie ciężkostrawny. Jeśli jednak zapętlisz je w odtwarzaczu, to witaj w domu, trafili w twój styl.
Synthwawe nie umarł, ewoluuje
Zaobserwowałem, że od jakiegoś czasu w społeczności fanów synthwave jest dużo dyskusji nad tym, czy gatunek ten umarł po około 15 latach istnienia. Jest w tym dużo prawdy patrząc na to ile poszczególne gatunki i odmiany żyją oraz ile tysięcy kompozycji w tych ostatnich latach wyprodukowano.
The Midnight brzmi, jakby byli gotowi do przejścia od bycia najjaśniejszymi gwiazdami synthwave do zespołu o szerszym muzycznym spektrum. Rzecz jasna bez całkowitego poświęcania i odrywania się od tego, co uczyniło ich popularnych. Cokolwiek by nie stworzyli, zawsze zostanie to napisane na oryginalnych fundamentach. Po Kids i Monsters, Heroes to kończący zapowiedzianą trylogię album. Zobaczymy dokąd nowa energia zabierze The Midnight w nadchodzących latach.
Pizza dla fanów
Z okazji premiery albumu zespół zorganizował dla fanów otwarte spotkanie na parkingu w Los Angeles. Był wspólny premierowy odsłuch, pogawędki i live robiona pizza. Luzacki klimat który wszystkim fanom zespołu jest za pan brat. Z przyjemnością pojawiłbym się na takim evencie, zbił piątkę z autorami dzięki którym mam inspirację i wenę na kilka jak tych słów.
The Midnight – Heroes – Artwork
Okładka Heroes jak i cały motyw przedstawiający wyciągniętą dłoń z telewizora pobudza wyobraźnie. To moim zdaniem niespełniony dotyk nieodkrytego i ciągle nie poznanego wszechświata w fioletowo różowych barwach synthwave. Co może być przenośnią, ale nie musi. Jej autorem atmosfery jest Aaron Campbell. Grafik który nie po raz pierwszy pracował dla The Midnight przy tworzeniu ich graficznej atmosfery.