Love In Times Of Death to album stworzony całkowicie podczas pandemii w 2020 roku. W świecie podzielonym strachem i niesprawiedliwością społeczną Kidburn – jak przy okazji jego premiery napisał – zamienił swoje egzystencjonalne cierpienie w sztukę. Świetnie! Niech każdy z ukrytym talentem tak robi a świat zrobi się lepszym miejscem.
Pod pseudonimem Kidburn kryje się mieszkający w miejscowości Sassari (Sardynia) Alberto Mulas. Alberto to multiinstrumentalista, wokalista i producent, który przebojem wdarł się na rynek muzyki synthwave za sprawą singla o tytule albumu – Love In Times Of Death. Z charakterystycznym wstępem, podczas któreś z kolejnej fali wirusa teledysk miał swoje miejsce w czasie.
Kidburn – Miłość w czasach śmierci
Ta 9cio ścieżkowa muzyczna podróż wykorzystuje synthwave, aby przekazać przesłanie nadziei. W tym lekkim stylu Kidburn przemyca ważne tematy społeczne. Miłość, nadzieję, wsparcie… Uważa, że ludzkość i nasze emocje potrzebują ścieżki dźwiękowej aby przetrwać. Temu ma służyć ta muzyka. Potwierdzać się to wydaje playlista, na której poza szybszymi kawałkami mamy też spokojniejsze i te bardziej refleksyjne. Potwierdzam to również ja ponieważ z takim marzycielskim gatunkiem jakim od zawsze synthwave dla mnie był, nie da się nie myśleć o życiu pozytywnie! Udało mu się wejść na rynek w pięknym stylu i od razu zdobyć uznanie gatunkowych fanów.
Poza tytułowym kawałkiem, moimi ulubionymi piosenkami są tutaj Need Your Loving Tonight i Phenomenal Cosmic Powers. Niesamowicie ładują akumulatory! Chociaż muzyka ta ma swoje korzenie i inspiracje w gatunkach pop/rock z lat 80., ma dość nowoczesny charakter i zawiera współczesne, bardziej modernistyczne motywy. Trzeba przyznać, że Alberto ma też ciekawą barwę głosu. Nie agresywną i niską, a raczej wysoką i „słodką” niczym Thomas Anders lub George Michael.
„Głos Kidburn jest doskonały, produkcja dobra, gitarowa sola rockowe, a piosenki energetyczne i romantyczne. Mamy wschodzącą gwiazdę!”. Tak o artyście powiedziała legenda i mój ulubiony twórca muzyki synthwave – Timecop1983.
Z tego całego syfu jaki nam zaserwowano, z nudów i zamknięcia świata powstało kilka ciekawych rzeczy. Ten album jest jedną z nich. Za covida nie dziękuje, ale to zawsze miło, że zmotywował on do działania domowych artystów. Tylko takie dobre rzeczy z niezbyt ciekawych czasów chciałbym w życiu pamiętać.