Huśtawka i to łaskoczące uczucie w brzuchu na niej – kto tego nie lubi? Z czasem zmieniają się tylko zabawki a to jest wersja XXL znanych nam od dzieciństwa emocji. Czy najlepsza? Jak dotąd tak! Zdecydowanie moja ulubiona.
Nie licząc gałęzi drzew na których x lat temu robiłem z braćmi podobne konstrukcje, to jeśli chodzi o ekstremalne miejsca, huśtałem się już w kanionie i przy ścianie zapory wodnej. Po takich dość finezyjnych miejscówkach, nadszedł czas – wydawać by się mogło na oczywistą konstrukcją – mianowicie huśtawkę pod mostem! Tego jeszcze nie było a na pewno nie w tym miejscu. Słowa pełne prawdy ponieważ tę atrakcję na tym moście dodano dopiero wiosną 2023 roku. Tyle mostów z szerokimi pylonami na wysokościach, a dopiero w Lingenau się doczekałem.
Swoją drogą dobry przykład globalizacji i marketingu. To dlatego, że nikt w Niemczech, Austrii i Szwajcarii nie używa niemieckiego słowa Schaukeln – huśtawka i schwingen – huśtać się, do nazywania takich atrakcji. Wszyscy jadą międzynarodowo z angielskim swing.
Giant Swing Lingenau, Austria
Znane miejsce, nowa atrakcja! O samym miejscu i organizatorze napisałem już przy okazji skoku bungee, który wykonałem z tego samego mostu rok wcześniej. Także zainteresowanych dla dłuższej historii i informacji odsyłam to tego konkretnego wpisu – tutaj. Teraz powtórzę w sumie tylko najistotniejsze, że most z którego skaczemy ma 358 metrów długości i 106 metrów wysokości. Został oddany do użytku w 1982 roku i nazywa się Neue Gschwendtobelbrücke, potocznie Bungee Brücke Lingenau. Tak też najlepiej szukać go na mapach i nawigacji.
Huśtawka
Rezerwacja skoku odbywa się online lub telefonicznie jednak z tym wyjątkiem, że trzeba poczekać na potwierdzenie. To spowodowane jest tym, że zarówno lina bungee jak i liny do huśtawki są mocowane do tego samego punktu na moście. Bezpieczna zamiana i przygotowanie mocowań na inny typ aktywności trwa 20-25 minut. Dlatego też jeśli mają w grafiku rezerwacje na skok bungee o godzinie 12, skok na linie o 12.15 a potem znowu bungee o 12.30 to układają kolejność tak, by za jednym zamachem pod rząd było kilka skoków bungee, a potem kilka skoków na linie. To żeby nie marnować czasu i co za tym idzie pieniędzy na zbędne zamiany. W każdym razie dostajesz informacje zwrotną i śmiało możesz jechać na swoje miejsce w czasie i miejscu. Tylko burza lub gęsta mgła mogą przeszkodzić i coś przesunąć ponieważ w lekkim deszczu wszystko odbywa się normalnie.
Życie na krawędzi
Po dotarciu na miejsce zgłaszamy się do obsługi z naszą rezerwacją. Wypełniamy standardowe oświadczenie o skoku na własną odpowiedzialność, a potem już czekamy w kolejce. W międzyczasie zostajemy ubrani w dwie uprzęże i udajemy się z tym majdanem na sobie na jeden z krańców mostu. W przeciwieństwie do skoku na linie bungee z jego środka, potrzebny jest nam odpowiedni kierunek bujnięcia. Dla bezpieczeństwa i frajdy.
Samo wyjście przez barierkę, i stanięcie na wąskiej krawędzi za nią nad przepaścią, już ekstremalnie przyśpiesza tętno. Zdają się zwracać na to uwagę również przejeżdżający kierowcy. To, że nie ma żadnej drabinki albo platformy na start może się wydawać wadą, ale jest zdecydowanie zaletą! Do tego wniosku dochodzi się jednak bardziej po skoku niż przed. Zwłaszcza, że będąc spiętym na sztywno całym osprzętem ciężko sie poruszać, a co dopiero zadzierać nogę i przechodzić przez barierkę. Ogólnie taka drobnostka, ale zdjęć i kilku chwil stojąc już po drugiej stronie nic nie opisze. Dobrą formę i rozciągnięcie zalecam zdecydowanie. Nawet nie na samo to miejsce, ale dla wszystkich sportów ekstremalnych – jeśli nigdy o tym nie wspomniałem.
O samym huśtaniu ciężko napisać więcej niż to że jest super! Najpierw dynamiczny free fall a potem napięcie lin i wielokrotne bujnięcie się raz w lewo, raz w prawo. Dopiero gdy grawitacyjnie staniemy na środku zwisając na linie, dostajemy spuszczoną z góry drugą stalową linę do wyciągarki. To też idealny moment żeby porobić sobie selfie jeśli mamy ze sobą GoPro. Huśtawka z tej perspektywy wymiata, a kamerka nikomu nie przeszkadza. Totalnie inne – lepsze podejście do sprawy niż u innych Austriaków chociażby przy okazji zapory wodnej Kölnbrein. Swoją tym razem wyjątkowo trzymałem w dłoni bez mocowania.
Z mojej strony ogromne polecenie tego miejsca i tej ekipy! Wszystkie inne informacje do znalezienia tradycyjnie na oficjalnej stronie bungylingenau.com/giantswing
Moja Mission Impossible – Huśtawka
Na ekrany kin w tym samym tygodniu co mój skok wszedł film Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One. W swojej kampanii promocyjnej wykorzystuje hasło „Are you ready for your next mission?” Pytanie na które odpowiedź może być dla mnie wyłącznie twierdząca! Zarówno na przygodę z filmowym Ethanem Huntem oraz jego ekipą, jak i moją kolejną prywatną przygodą na wysokości. To z premierą tego filmu i stojącym za tą serią Tomem Cruisem kojarzył będzie mi sie ten konkretny weekendowy wypad.
Kaskader Cruise jest trochę motywatorem dla moich przygód na wysokościach. Gdy wpadłem na pomysł stworzenia tej strony, premierę miał wcześniejszy film z serii Mission: Impossible – Fallout. Także mała klamerka dopiero po pięciu latach się zamknęła. To była dobra decyzja, która zmieniła się w przyjemną życiową misję. Filmy, adrenalina, zabawa – ogólnie rozrywka, to jest sól życia. Gdy ciężko pracujemy, nic nie smakuje tak dobrze!
Także po akcję do kina a potem z uśmiechem od razu na most!