Come True to tytuł filmu, do którego ścieżkę dźwiękową stworzył znany z elektronicznych brzmień duet Electric Youth. Fanom synthpopowych brzmień nie trzeba Kanadyjczyków specjalnie przedstawiać. Kinomani kojarzyć ich mogą z filmem Drive i jednym z muzycznych hitów 2012 roku z niego pochodzącego – A Real Hero.
Tylko wtedy była to jedna piosenka, która do tego dość fartownie trafiła na tamten soundtrack. Potem miał być dedykowany film z ich muzyką. Jednak za pierwszym razem marzenie o stworzeniu kompletnego filmowego soundtracku nie do końca się nie spełniło. Za to tym razem, używając i parafrazując nieco polskie tłumaczenie, niech się stanie!
Do dwóch razy sztuka
Pamiętam, gdy jesienią 2015 roku Bronwyn i Austin zapowiedzieli, że stworzą kompletny soundtrack do filmu. Świetnie pomyślałem, dobra informacja gdy jedni z Twoich ulubionych artystów mają takie plany. Wtedy jednak ukończenie filmu przez różnicę poglądów na linii producent-reżyser się nie udało, a z całego projektu pozostała ścieżka dźwiękowa. Zarówno o niej, jak i o zaginionym filmie Breathing więcej napisałem tutaj. Dzisiaj tamten niezrealizowany projekt będzie tłem dla nowego Come True. Ponieważ poza muzyką zespołu, oba te projekty łączy jeszcze Anthony Scott Burns. Reżyser zarówno niedokończonego wtedy Breathing, jak i mającego 12 marca 2021 roku premierę filmu Come True i jego soundtracku. Poza reżyserią filmu opartego na własnym scenariuszu, Anthony zajmuję się często również produkcją muzyki. Prawdziwy człowiek orkiestra. Tym razem było podobnie, dlatego, żeby w filmowych credits za bardzo nie mieszać, swoje muzyczne projekty podpisuje pseudonimem Pilotpriest.
Anthony i muzyczne duo Electric Youth to od lat dobrzy znajomi, którzy w artystycznym świecie świetnie się rozumieją. Kwestią czasu było, że pierwszy projekt, który nie do końca wypalił, zaowocuje kolejnym, którego rezultatu w oparciu o zaufanych producentów, będą mogli być już w 100% pewni.
Krótko o fabule Come True
Lepiej wychodzi mi pisanie o muzyce niż filmach, jednak gdy jest ona ich częścią i buduje historię na równo ze scenariuszem, warto o fabule wspomnieć, chociaż w minimum, a więc krótko. Film utrzymany jest w konwencji horroru science fiction. 18-letnia Sarah (Julia Sarah Stone) szukając ucieczki od powtarzających się koszmarów, poddaje się badaniom studium snu na uniwersytecie. Szybko zdaje sobie jednak sprawę, że stała się doświadczeniem dla przerażającego nowego odkrycia. W świecie Come True, w przestrzeni między jawą a snem marzenia się psują, a koszmary spełniają.
Domyślam się, że historia w nim opowiedziana jest co najmniej w takim samym stopniu na pograniczu fantasy jak ta, której nie zobaczyliśmy w Breathing. Ewidentnie mieli ochotę stworzyć coś w tym stylu i konkretnie dla takiego filmu napisać muzyczną otoczkę. Cała trójka. Nie mi oceniać pomysły, a rezultaty. Na sam film trzeba się odpowiednio nastawić i skupić na seansie. Zwłaszcza gdy Twoi ulubieńcy napisali do niego muzykę, co byś potem sam miał dwa zdania opinii w zanadrzu. Właśnie z takim założeniem skończyłem go oglądać dwie godziny temu. Film dobry, a co do muzyki…
Modern Fears – Electric Youth & Pilotpriest
Gdy podczas seansu usłyszałem jej pierwsze beaty, od razu się uśmiechnąłem. To jest numer jeden. Jak znam gusta ludzi, to Modern Fears pozostanie z nimi po filmie i to takich słów kluczowych będą szukali w wyszukiwarkach i na playlistach. Wcześniej pytając asystenta: okey google/siri, co to za piosenka? To właśnie jest prawdziwe Electric Youth za które ich polubiłem.
Fani duetu ten kawałek mogli usłyszeć już w 2014 roku, na specjalnym wydaniu debiutanckiej płyty Electric Youth – Innenworld. Tamta nazwijmy to normalna wersja była typowo albumowa. Wersja Pilotpriest przy której maczał swoje palce reżyser Anthony, jest stworzona z zamiarem umieszczenia jej w filmie. Jeśli przed dokonaniem remixu masz już w głowie sceny, w których jako tło będzie grała, dajesz więcej Hollywood by do nich pasowała. W tym wypadku jest rozciągnięta i bardziej w tonacji ballady plus ma kilka smaczków w aranżacji. Głos Bronwyn bez zmian niesamowity!
Drugą piosenką która pochodzi z pierwszego albumu duetu, a którą Anthony postanowił wykorzystać jest Runaway. Ta jednak jest nie do rozpoznania i moim zdaniem w stosunku do oryginału zatraciła w wersji Pilotpriest swoją delikatność. Do filmu jednak jako mocno elektroniczna pasuje.
Muzyczna opowieść przez sny
Do wyróżnienia utwór Forgiven o delikatnej aranżacji. Kojarzy mi się z produkcjami zespołu M83, którego muzykę producenci bardzo często wykorzystują w filmach. Bardzo dobrą muzykę. Pozostałem melodie i dźwięki jak to filmowe dźwięki. Nie napiszę nic więcej poza tym, że idealnie wkomponowały się w opowiedzianą historię i idealnie do filmu pasują. Ich samych słuchać nie będę, bo to nie jedne z tych melodii dreamwave w wykonaniu Timecop1983.
Najlepszymi piosenkami Electric Youth pozostają ciągle te, w których usłyszymy słowa i głos Bronwyn Griffin. Jeśli chodzi o sam film, to cieszę się, że marzenie duetu o stworzeniu kompletnej ścieżki dźwiękowej w pełni się ziściło. Artyści mają ambicje i cele, które po realizacji i spełnieniu napędzają na kolejne. Jestem pewien, że jeszcze nie raz ich twórczość zostanie w kinematografii wykorzystana. Zarówno ta już stworzona, jak jeszcze nie nagrana. W każdym razie po ostatniej nucie piosenki Electric Youth nie jesteś tą samą osobą, którą byłeś przed pierwszą. Dotyczy to zarówno ich albumów studyjnych, jak i ścieżki dźwiękowej. Film do obejrzenia, muzyka do przesłuchania. By jako fan być na bieżąco, przygotowanym na nowe.
Uwielbiam klimaty Electric Youth. Muzyka która mnie przenika do głębin. Słuchając jej staje się kimś innym… Moje ciało jakby ładowało sie czystą energię. Tak jak przypadkiem trafiłem na „A Real Hero” jadąc samochodem tak trafiłem na Twoją stronę przez link umieszczony w komentarzu. Dalej „ścieżka” zaprowadziła mnie do utworu „Modern Fears”. Chcę Ci podziękować bo dźwięki tego utworu dały mi wiele pozytywnych wibracji. Już zawsze będzie w mojej pamięci jak i to jak ten utwór do mnie dotarł. Zwróciłem też uwagę na to co piszesz i bardzo podoba mi się Twój styl. Żaden ze mnie pisarz ale chcę żebyś wiedział, że zrobiłeś dobrą „robotę”. Umiesz ująć tematy w wrażliwy sposób. Jeszcze raz dziękuję.
Marcin
Muzyka to ścieżka dźwiękowa życia i cieszę się, że przez kilka moich słów i tę stronę ludzie odkrywają do niej nowe melodie.