Łatwo określić moment, w którym świat usłyszał o Electric Youth. Wystarczy, że włączysz film Drive z 2011 roku i przejdziesz do sceny, w której Ryan Gosling pyta Carey Mulligan „Do you wanna see something?” Spędzają wtedy słoneczne popołudnie w Los Angeles, a w tle usłyszeć można delikatne synth-popowe brzmienie A Real Hero, o której więcej pisałem tutaj. Sukces tamtej piosenki otworzył zespołowi drogę do kariery i spowodował wydanie debiutanckiego albumu Innerworld jesienią 2014 roku. Po premierze szybko zdobył on 14 miejsce na amerykańskiej liście przebojów Bilbord, odnosząc artystyczny jak i komercyjny sukces.
Przyszło nam czekać długich pięć lat na kolejny. Dzisiaj, w piątek 9 sierpnia 2019 roku premierę ma Memory Emotion. Drugi album Electric Youth, który z założenia i przedpremierowych wywiadów, ma być rozwinięciem ich głośnego bohaterskiego debiutu. Zapisałem sobie tę datę kilka miesięcy temu i zaplanowałem spędzić dzisiejsze popołudnie oraz wieczór ze świeżym materiałem. Tego wynikiem jest pisany praktycznie na żywo podczas słuchania ten tekst.
Memory Emotion
„Istnieje silny związek między muzyką, wspomnieniami i emocjami. Album Memory Emotion jest tym co wyszło nam z tego połączenia. To też geneza nazwy. Memory Emotion to znacznie bardziej zewnętrzny świat, album skupiający się na nim, na świecie w którym żyjemy, oraz na sposobie w jaki wchodzimy z nim w interakcję w wyniku emocji i naszych wspomnień. O ile Innerworld odkrywał nasz wewnętrzny świat, świat własnych emocji, poczucie siebie i określał punkt wyjścia do życia, to Memory Emotion jest zabranie tego punktu ze sobą i pójście dalej w świat”
Multiinstrumentalista i połowa duetu Austin Garrick o albumie.
Czytając powyższe słowa Austina łatwiej się na premierowe odsłuchanie Pamiętnych Emocji odpowiednio nastawić. Mimo że sam nie umiałbym tak napisać, to myślę mam dość empatii by go zrozumieć. Tę dwójkę A+B zrozumieć. Wszystkie pomysły i motywacje jakie nimi kreowały. Swoją drogą są to potem dobre historie, anegdoty, a i jak widać napisać jest o czym 😉
Dwa bliźniacze serca
Memory Emotion w porównaniu do Innerworld ma zdecydowanie szersze spektrum dźwięków, nastrojów i tempa. Mamy dynamiczniejsze brzmienia jak singlowe The Life czy ARAWA, ale również wolniejsze i miło przeciągane Real Ones lub Breathless. Moje typy po pierwszych godzinach to jednak Thirteen i Through the same Eyes. Moje syntezatorowe mistrzostwo świata jeśli chodzi o nastrój i nostalgię w piosenkach.
Jak by nie słuchać, album zdecydowanie przywołuje dźwięki, które pomogły rozpędzić karierę Electric Youth. Miód dla uszu wszystkich fanów synth-popu. Kilka warstw brzmień analogowych syntezatorów, przestrzenny i pełen echa wokal Bronwyn Griffin to to, co wychodzi Electric Youth najlepiej. Mamy na albumie 43-minutową podróż przez muzykę elektroniczną w najlepszym wydaniu. Można się tylko zastanawiać czy album ma hit, który wyciągnie go ponad nas fanów dla szerszej publiki? Czy jest wystarczająco iskry w tekstach, wokalu i liniach melodycznych by trafił do szerszej fali odbiorców? Zobaczymy. Na pewno wszyscy popkulturowi twórcy, którzy chcieliby wykorzystać taki rodzaj muzyki w swoich produkcjach, mają tutaj w czym wybierać. Sam zrobiłbym z tego albumu kompletny soundtrack do jakiegoś filmu w pokroju Drive.
Warto było czekać 5 lat
Muzyczna dojrzałość Electric Youth, która przyjemnie unosi się w powietrzu, dopóki sąsiad nie zwróci nam uwagi na zbyt mocny bas. Dobry i dopracowany album dla fanów nastrojowego synthwave. Warto było czekać 5 lat i osobiście jestem bardzo usatysfakcjonowany. Piszę to po kilku godzinach obcowania z nim i jak znam siebie, raczej pozytywna opinia się nie zmieni. Czas będzie wpływał jedynie na kolejność i ilość powtórzeń poszczególnych piosenek. Co by sąsiadom dać spać, a i samemu docenić ilość pracy w niego włożonej, dobre słuchawki, wzmacniacz i pliki dobrej jakości są w tym wypadku zdecydowanie rekomendowane.
W piosence The Life jest dynamicznie zaśpiewane: „No, no, no, I don’t think he can hear you, too busy living the life, the life, the life…”. Niech ten tekst będzie odbiciem (a może tak był zamysł?) i zachętą do tego, by akurat w ten album się wsłuchać. Bez pośpiechu i zabiegania. Inaczej nic z tego, co Bronwyn i Austin chcieli nam przekazać, nie doświadczymy.
Kochamy syntezatory!
Album Memory Emotion został nagrany w ich własnym domowym studiu. Brzmienie powstało głównie w oparciu o produkowany w latach 1976-1980 syntezator Yamaha-CS80 o którym często mówi się jako świętym Graalu syntezatorów oraz Lexicon 224. To urządzenie, które swoją premierę miało w 1978 roku. Dzięki niemu tworzony jest pogłos do wokalu Griffith. O ile mnie słuch nie myli, prawdopodobnie słychać go tutaj w każdej piosence. Dużą rolę przy produkcji odegrał również ich samodzielnie wykonanym syntezatorze B48. „Zbudowany specjalnie na potrzeby nowego albumu. Znajduje się w nim 624 indywidualnych próbek głosu Griffin, a każdy nuta składająca się z 48 warstw wokalnych”. Tak w jednym z wywiadów opisał go Garrick.
Muzyczni outsiderzy, którzy wiedzą jak wykorzystać analogowe technologie ubiegłego wieku do stworzenia przebojowego brzmienia w 2019 roku. Szacunek dla nich za umiejętności, sprzęt i podejście.
Już wiem czego będę dziś wieczorem słuchał. 😉
o tak kochamy brzmienie takich prawdziwych syntezatorów, no i do tego ten niesamowity wokal
Delikatny i subtelny, pasuje idealnie 🙂
Szkoda tylko ze tak bajecznych kawalkow z Innerworld nie usłyszymy, od czasow Breathing zespół wchodzi w klimaty bardziej mroczne, czego otwarciem jest Life.