Włoska robota kojarzyła mi się z filmami i stylem życia, a od teraz również z Ponte Valgadena i świetnymi skokami bungee! Skokami, bo tak się złożyło, że był to mój podwójny włoski debiut! Jak to mówią di pura adrenalina!
Valgadena to nazwa mostu, który znajduje się w górskim regionie Wenecji Euganejskiej, w gminie Vicenza. Dla szybkiej orientacji to w prostej linii 100 kilometrów na północ od Wenecji. Zbudowany w 1990 roku jest długi na 282 metry i znajduje się 175 metrów nad doliną. Jest to najwyższe miejsce z jakiego można skakać w całych Włoszech, dlatego to od skoku bungee z niego zacząłem swoją włoską przygodę. Celem w Italii są trzy mosty! Nim jednak do nich w przyszłości dojadę, tym czerwcowym weekendem skupię się na Ponte Valgadena. Skoki z tego mostu są organizowane od lata 1994 roku. Zespół na którego czele stoi Massimo Bolzan, przez te wszystkie lata – czym chwalą się na stronie – zmienił się nieznacznie. Doświadczeni ludzie, wyluzowaniu również.
Kręta droga do celu
Po nocy spędzonej w Wenecji i dość delikatnym hotelowym bufecie, cel nawigacji – Ponte Valgadena. Podróże kształcą, a Ponte to z włoskiego most. O ile pierwsze kilometry szybkie i sprawne, to końcowy etap dojazdu to typowa górska i kręta droga. Z tego powodu warto sobie wziąć poprawkę na czas, jeśli mamy konkretny termin na skok. Nie chodzi o sam skok, bo jeśli jesteś na liście – skoczysz, ale o to, że przy moście jest bardzo mały parking. Terminy na skoki mają za zadanie zorganizować tak czas, by wszyscy śmiałkowie na raz tam nie przyjechali. Po prostu się nie zmieszczą. Zwłaszcza w letni upalny weekend.
Most znajduje się 1000 m.n.p.m. Okolica bardzo piękna, sama droga tam to przygoda. Do tego klimacik małych miejscowości super! Wioski ładne, urokliwe i idealne na popołudniowe espresso.
Non capisco – nie rozumiem
Na miejscu pierwszy raz podpisałem dokumenty, których kompletnie nie rozumiałem. Wszystko po włosku. Jak na firmę z taką historią, trochę mało mają w zespole ludzi, z którymi można zamienić słowo po angielsku. W papierach zawsze chodzi o to samo… o zostawienie na papierze znaku, że robisz wszystko z własnej woli i na własną odpowiedzialność. Jeśli miałby to być mój pierwszy skok na bungee, to raczej nie zdecydowałabym się na miejsce i ludzi, których nie mógłbym rozumieć. Podobna sprawa ze stroną internetową i kontaktem. Było dość ciężko, ale dla chcącego, nic trudnego.
Dla mnie to jednak nie pierwszy skok, do tego z Włochami jak z nikim innym rozmawia się gestykulacją i rękoma. Inna sprawa, że każdy potrafi liczyć forsę i raczej trudno mi sobie wyobrazić sytuację, by ktoś kto chciał skoczyć, a nie potrafił się dogadać, nie skoczył przez brak języka włoskiego.
Jak jesteśmy przy $, to za skok zapłaciłem 100 Euro, dodatkowe 10 za zdjęcia i 15 za wideo. To było moje pierwsze bungee za które zapłaciłem w gotówce na miejscu. Także hej! Do ostatniej chwili można zrezygnować gdyby kogoś obleciał strach wysokości. Ewentualnie spontanicznie pojechać i już stojąc na miejscu pomyśleć o skoku. Naszą spontaniczność ograniczają jednak terminy. To dlatego, że skoki odbywają się w pojedyncze nieregularne dni. Plus taki, że na stronie internetowej – tutaj, są już wiosną terminy na cały letni sezon.
Bungee Ponte di Valgadena
Na środku mostu znajduje się oddzielone od pasów jezdni miejsce dla bungee ekipy. Z kolei przy mini parkingu jest należący do nich namiot. To tam załatwiamy dokumenty, wagę, zapłatę itp.
O najważniejszej rzeczy nie napisze więcej niż to, że skok w przepaść niesamowity! Piękna natura, piękna wysokość, piękne wspomnienia! Tradycyjnie odsyłam do innych #bungee wycieczek. Wszystkie z wielu słów składają się w moją jedną historię, a przy każdej poruszam inne wątki.
Tutaj z nowości to powrót na górę. Po skoku i ustaniu huśtania jesteśmy opuszczani na dół. By za bardzo nie zakołowało nam się w głowie, mamy przy uprzęży linkę, dzięki której możemy się podciągnąć do innej, bardziej siedzącej pozycji. Na dole jesteśmy odpinani, dostajemy walkie-talkie – gdybyśmy się zgubili i skierowani na dróżkę w górę! Jednak nie idzie się na samą górę – co byłoby dość mordercze, a jedynie odcinek przez las i łąkę. Po ok. 10 minutach dochodzimy do szopy z drewnem. Tam możemy siąść na ławce i napić się zimnego piwa. Stoi wiadro pełne różnych napojów. Delektując się browarem na włoskiej prowincji, czekamy, aż zjedzie po nas samochodem ktoś z obsługi i wracamy na górę. Sam sprawdzając na pulsometrze, wchodząc pod tę górę miałem większe tętno niż przed skokiem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że przyjdzie mi pokonać tę drogę jeszcze raz…
Salto Perfetto 🇮🇹
Zdjęcia jakie od nich kupiłem super jakość! Zrobione porządnym aparatem/obiektywem z daleka, z profilu – jeszcze takich nie miałem. Jednak już film ze skoku nagrali GoPro3, a więc technologią z 2012 roku… słabo to wygląda w 2021. Kamerka umieszczona była na kasku. Miałem swoją prywatną ósemkę na dłoni, więc jakość jak i same ujęcia nieporównanie lepsze. Mogli by zainwestować w kamerę nie odstającą jakością od aparatu bo trochę szkoda tak pięknego miejsca na słabe rozdzielczości i kolory. Również umieszczanie jej na kasku zamieniłbym w standardzie na nadgarstek lub klatkę piersiową. Nie kupując ich wideo, skaczemy oczywiście bez kasku.
Włoski temperament
Osobiście zawsze biorę wszystko – kompletny pakiet skok + materiały. Tak było również tym razem. Mimo że jakość filmu z ich kamerki taka sobie, to dzięki tej ich starej kamerce skakałem jeszcze raz! Co za historia 🙂 Po pierwszym skoku, gdy dostałem się na górę, powiedzieli mi, że film się nie nagrał, a że za niego zapłaciłem, mogę skakać jeszcze raz, oczywiście za darmo, firma stawia. Takim oto sposobem, w ciągu pół godziny oddałem dwa skoki, moje numer #6 i #7. Poza poranionymi po ilości przeciążeń kostkami, dobre wspomnienie, a i napisać jest o czym.
Z ogólnych rzeczy na plus charakter Włochów! Przed rokiem, przed skokiem z tamy Kölnbrein w Austrii, nie pozwolono mi skoczyć z moją kamerką. Powodem było to, że może się odczepić i uderzyć kogoś z obsługi. Mimo oryginalnego mocowania GoPro, oraz mojego dodatkowego paska nie było to możliwe. Tutaj przed skokiem zostałem tylko poinformowany, że nie odpowiadają za uszkodzenia sprzętu jak coś. Massimoo dla pewności spontanicznie dokleił mi ją jeszcze taśmą do dłoni. Włochy – Austria 1:0 i pełny luz. Abstrahując, dzień przed skokami Włochy pokonały Austrię w meczu Euro 2021. Chciałem żeby wygrali, bo mimo z ich strony pełnego profesjonalizmu śmiałem się w duchu, że po porażce mogą być nieco roztargnieni jak już przyjdzie do przyczepianie liny/uprzęży.
Bungee u Włochów czy Szwajcarów? 🤔
Firma A.S.D. Bungyxteam organizująca skoki na moście Valgadena była inicjatorem stworzenia zasad i reguł bezpieczeństwa obejmujących wszystkie skoki bungee we Włoszech. W oryginale brzmi to Sistema Italiano Salto Elastico ( S.I.S.E.). Do tej firmy należy też certyfikat z symbolicznym numerem 001. Sam certyfikat powstał w wyniku stworzenia ogólnych zasad bezpieczeństwa i przyjęcia reguł oraz wytycznych co do skoków bungee. Miało to miejsce po tragicznym w skutkach skoku z włoskiego mostu Terini w 2002 roku. Niestety często tragedie innych wpływają w przyszłości na bezpieczeństwo dla nas. To informacja dla wszystkich uważających Włochów za ludzi o mniejszym poziomie zaufania, jeśli chodzi o ekstremalne sporty w porównaniu do np. skoków u Szwajcarów.
Reasumując: miejsce i ekipa TOP! – tak też zarekomendowałbym ich Zbigniewowi Bońkowi.
PS ciekawostka niezwiązana ze skokiem, a z okolicą. Asiago – miejscowość w której prowincji obok znajduje się most, znałem już długo wcześniej. To za sprawą firmy produkującej najlepsze kremy orzechowe – Rigoni di Asiago. Polecam Nocciolata Bianca bo Nutella się chowa!




























































































Bungee TOP!
Widoki zapierają dech w piersiach! I dzięki ta cynk z kremem orzechowym, Nutella to i tak sam cukier, więc chętnie spróbuję alternatywy 😉