Nawet jeśli Debbie Harry i muzyka zespołu Blondie nie są w twoim guście, to samą Debbie pewnie kojarzysz. To dlatego, że zarówno jej osobowość jak i wygląd, zapisały się w historii nie tylko muzyki, ale i popkultury wielkimi literami. Na przełomie lat 70. i 80. Debbie Harry była jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy w muzyce. Ikoną post punkowej epoki popu słynącej ze stylowego wizerunku, ostrych tekstów i innowacyjnych brzmień zespołu Blondie. Zespołu, który założyła z ówczesnym chłopakiem, a potem wieloletnim przyjacielem, Chrisem Steinem.

Dla dziewczyn podziemia

1 października 2019 światową premierę miała jej pierwsza oficjalna biografia, książka Face It. Dedykowana, jak sama napisała „To the Girls of the Underworld”. Sama zawsze uważała się jedną z takich dziewczyn. Jednak ambicje na poznanie samej siebie i zostanie artystką, nigdy nie znikły i na przestrzeni lat z dziewczyny nowojorskiego podziemia, stała się drugą po Marylin Monroe, najbardziej popularną blondynką w popkulturze. Co jednak ciekawe, podobnie jak i Marylin, tak i jej naturalnym kolorem włosów wcale nie jest blond.

Osoba kontrowersyjna – zdecydowanie tak! Jednak jednocześnie bardzo prawdziwa i niekryjąca się ze swoimi poglądami. Na charakter i przysposobienie do świata od najmłodszych lat miała wpływ zarówno adopcja jak i otoczenie, w którym się wychowywała. Z pierwszej ręki mamy w książce informacje o narkotykach, seksie, bankructwie i ekscesach. Pierwszy raz napisała również o gwałcie, jaki został na niej dokonany.

Czytając książkę i śledząc jej losy, ciężko nie stwierdzić, że wiele faktów z jej życia, które kiedyś były uznane za przekraczanie granic przyzwoitości czy tematy tabu, dzisiaj byłby mało znaczącymi wydarzeniami do których przywykliśmy. Taki mamy aktualnie świat show-biznesu. Sam uważam go za wielkie bagno, w którym by artystycznie przetrwać, trzeba mieć mocny kręgosłup moralny i własne zasady. Debbie była i ciągle jest jedną z takich osób. Choć z miłą aparycją, to kojarzona z pewną rodzaju zadziornością i buntem do rzeczywistości. Od najmłodszych lat wiedziała, że świata nie obchodzą jej plany. Nie szła na kompromisy, a ciągle swoją drogą, zarówno w życiu prywatnym jak i karierze.

Muzyczny i brudny – Nowy Jork lat 60. i 70.

Z muzycznego punktu widzenia najbardziej interesującymi są rozdziały o nowojorskiej scenie artystycznej i wczesnych przygodach Deborah Ann Harry związanych z jej tworzeniem. Oprowadza nas wtedy po brudnych i śmierdzących ulicach pełnych pijaków oraz muzycznym podziemiu. „Czasie doświadczeń bez efektów specjalnych, surowym i prawdziwym klimacie życia”. Pierwszych muzycznych przyjaciołach, bagnie w branży i trasach koncertowych. Mamy wspomnienia takich osób jak Andy Warhol czy Dawid Bowie oraz wielu innych.

O czasach największych sukcesów z Blondie, mówi o sobie jako twardej kobiecie, jaką starała się być w męskim świecie zespołów rockowych. Śpiewała w piosenkach o rzeczach, o których w tamtym czasie kobiety nie mówiły. Jej osoba w zespole była często odbierana jako urocza, dmuchana lalka, ale z drugą, nieco ciemną, prowokującą i agresywną stroną. Mimo, że grała tę słodką rolę, tak naprawdę była bardziej poważna, niż jak ją sobie wszyscy wyobrażali.

Książka poza muzycznymi tematami ma również wspomnienia z 11 września 2001 roku, mnóstwo skanów i zdjęć, które Debbie zbierała na przestrzeni lat, a nawet apel o ochronę pszczół! Jest w niej wiele historii i ciekawostek, które dopiero teraz poskładały się w jedną całość i nadały sens rzeczom, o których przynajmniej ja, jako fan, tylko trochę wiedziałem.

Oryginalne anielskie wydanie, na podstawie którego powstał ten tekst ma 352 stron. Jestem ciekawy czy kiedyś (jeśli w ogóle?) Polski wydawca nie będzie chciał oszczędzić na produkcji i nie zmieści tekstu na mniejszej ich ilości. Jeśli tak, to mam nadzieję, że przynajmniej zostawi grafiki. Tylko z nimi odda prawdziwy styl jej autorki i to jak w założeniu Debbie, książką miała wyglądać. Zresztą, co jak co, ale to właśnie ze zdjęciami kojarzy ją większość ludzi.

Hartowane szkło

Książka we wstępnym pomyśle miała nazywać się Tempered Glass. Moim zdaniem byłby to lepszy tytuł od Face It. Hartowane szkło to oczywiście analogia do największego przeboju Blondie Heart of Glass. Dla mnie to określenie, którym również śmiało można opisać Debbie Harry. Dostała od życia wystarczająco kopniaków, ale i sama nie raz go kopała! Twarda i fotogeniczna z niej babcia do dziś 😉 Na ostatniej stronie napisała, że ma jeszcze wielu do powiedzenia, jednak zawsze najlepiej jest zostawiać widownię, która chce więcej…

Książkę Face It mogę polecić wszystkim popkulturowym i życiowym outsiderom, nie tylko tym muzycznym. Gdyby kogoś interesowało nie tylko życie i kariera Debbie, a głównie historia zespołu Blondie, to ich najlepszą biografią jest książka Parallel Lives. Obowiązkowy zestaw dla każdego fana.

Parallel Lives biografia zespołu Blondie i Face It, biografia samej Debbie Harry.
Parallel Lives biografia zespołu Blondie i Face It, biografia samej Debbie Harry.

PS przeczytałem kiedyś pamiętniki Marylin Monroe i muszę przyznać, że obie Panie mają ze sobą więcej wspólnego aniżeli tylko kolor włosów. Myślę, że jak to było z Normą Jane, tak i legenda Angeli Tremble przerośnie kiedyś jej życie.