Nie lubię tego albumu, zresztą jest jedynym, który mam nie na winylu, a tylko w wersji cd. Muzycznie zawiera bardzo dobry materiał, ale jego nieszczęście w moich oczach, polega na tym, że w okresie ukazania się na rynku, praktycznie przeszedł mi bez śladu. Brak mam z nim jakichkolwiek wspomnień i to prawdopodobnie powoduje, że album Voulez Vous odbieram mniej emocjonalnie niż pozostałe ABBY.
Trochę to krzywdzi całość oceny, niemniej nie będę siebie oszukiwał. Jedynie co pamiętam z tamtego okresu, to piosenkę Gimme! Gimme! Gimme! Wydaną zresztą tylko na singlu, nie albumie. Rok później, dzięki polskiej telewizji i programom typu „Piosenki na życzenie” wypromowano jeszcze Chiquitita. Całość albumu Voulez Vous znana była chyba tylko miłośnikom tej grupy, a ta z biegiem czasu, bardzo się – zwłaszcza w Polsce, pomniejszyła.
Era disco
W 1979 roku, na polskim rynku muzyki pop, królowały głównie Boney M oraz Bee Gees. ABBA była już w lekkim cieniu innych artystów, nawet tych chwilowych. Oczywiście stylistyka disco dominowała na całego. Oprócz Boney M i braci Gibb, pojawiło się wtenczas wiele mniejszych i większych gwiazd takiego stylu. Często lansujących zaledwie po jednym sezonowym przeboju, przez co tłok na listach przebojów był olbrzymi. ABBA, chcąc iść w zgodzie z modą, również i ten album przygotowała przynajmniej częściowo dla odbiorców dyskoteki.
Voulez Vous, As Good As New i Angel Eyes to typowe przykłady kierunku disco w kompozycjach zespołu. Z kolei piosenka The King Has Lost His Crown aż w całości pachnie stylem Bee Gees. Uważam ten zabieg zresztą za celowy. Ciekawe czy ktoś oprócz mnie dostrzegł to zadziwiające podobieństwo? Tyle w zasadzie mamy tu disco.
Reszta płyty, to typowa ABBA z poprzedniego albumu anno domini 1977. To znaczy dwie urocze i przebojowe melodie, pierwsza Chiquitita, oraz druga, trochę w greckim klimacie I Have A Dream. Do zapamiętania dynamiczny rock’n’rollowy numer Does Your Mother Know. Również przebojowe Kisses Of Fire kończące całość, które ze swoją stylistką, śmiało mogłoby zdobić którąś z pierwszych płyt zespołu.
O dwóch piosenkach: If It Wasn’t For The Nights oraz Lovers (Live A Little Longer) nic dobrego napisać nie mogę. Wręcz mnie drażnią.
Voulez Vous dokładnie znają tylko najwierniejsi fani
Z pewnością album ma wielu zwolenników, bo zawiera przynajmniej cztery piosenki uważane za przeboje. Dla mnie niestety, akurat te zawarte na Voulez Vous należą do tych „najsłabszych” hitów grupy. Tytułowe Voulez Vous jest znacznie mniej dyskotekowe, co akurat w tamtym okresie było wadą. Szkoda, że bardzo dobre Gimme! (A Man After Midnight) nie zasiliło tego albumu i nie zostało jego przodującą piosenką.
Jak widać, polityka wydawnicza zespołu, zakładała wtedy obecność singli z repertuarem muzycznym znacznie odmiennym od zawartości samych longplayów. Na singla oprócz Gimme! Gimme! Gimme! wybrano jeszcze Chiquitita / Lovelight. Nagranie ze strony B nie trafiło na album, a obecnie jest dodawane jako bonus na reedycjach. Trochę szkoda, bo jest znacznie lepsze od tych dwóch „drażniących” kawałków o których wspomniałem wcześniej.
Całość wydawnictwa oceniam na trzy gwiazdki z pięciu możliwych. Płyta warta polecenia, zawiera bardzo dobry materiał muzyczny, choć jak na możliwości zespołu – niepowalający z nóg. Zresztą, jak już w recenzjach albumów tej grupy pisałem – panowie z ABBY nie schodzili poniżej pewnego wysokiego poziomu.
Na pewno zawsze będą kojarzyć się z tą płytą, tytułowa Voulez Vous oraz Chiquitita. Dodatkowo za sprawą filmu Mamma Mia (2008) może ktoś jeszcze skojarzy Does Your Mother Know i I Have A Dream. Pozostała zawartości – pozostanie tylko w umysłach najbardziej oddanych fanów ABBY.
Ważnym „poza” muzycznym faktem roku 1979 dla zespołu, była decyzja Björna i Agnethy o separacji małżeńskiej. Jak słychać na albumie, muzycznie nie odbiło się to na zespole jakoś szczególnie, ale powoli zapowiadało zakończenie wspólnej działalności…
Gościnnie Krzysztof Sierszuła